Archiwum kwiecień 2010


kwi 20 2010 to tylko parę słów...
Komentarze: 1

 Jednym z najbardziej znienawidzonych przeze mnie pytań, zadawanych, jak dla mnie, zbyt często brzmi : o czym myślisz ?... Na dźwięk tego pytania dostaję nieprzyjemnych ciarek i mam ochotę na trzy rzeczy ( zależne od mego, zmiennego – jak na kobietę przystało –, nastroju ) : a ) stać się niewidzialną b ) dyplomatycznie zmienić temat c ) zmrużyć oczęta, wycedzić przez zęby a g…. Cię to obchodzi i pociąć pytającego na kawałki ( w wyobraźni ma się rozumieć ).

Pytanie to ma w sobie coś z butów, którymi nieproszony gość zabrudza nam świeżo umytą podłogę w przedpokoju… Nikt, według mnie, nie ma obowiązku na nie odpowiadać, gdyż nasze myśli to nasza sprawa i tylko z naszej inicjatywy powinny wychodzić na światło dzienne.

 

Jedna z moich znajomych powiedziała mi kiedyś, że [sic !] mam w sobie coś z gburowatego faceta, do którego duszy można dotrzeć tylko po wielkiej walce z wszechoplatającym go milczeniem. Być może i tak jest. Nie mam nic przeciwko milczącym mężczyznom ; są nawet bardziej pociągający od tych non stop kłapiących dziobem erotomanów – gawędziarzy plotących trzy po trzy tylko po to, aby kobieta uchyliła im rąbka tajemnicy ( interpretacja słowa tajemnica dowolna ). Pewien polski feminista, którego mózg jest bardziej pojemny od mojego żołądka podczas wizyt w słynnej restauracji serwującej żywność natury fast food, napisał kiedyś, że : Słowa są największym oszustwem, na jakie faceci nas nabierają. Myślałaś, że poznałaś anioła, bo mówi do ciebie wszystkie te cholernie ważne słowa? Głupia. Anioły po prostu są, nie muszą nic mówić, nie udają, że cię znają. Nie muszą. Są, gdy ich potrzebujesz. Anioły są tylko dla ciebie. Wniosek z tego jeden, dla niektórych bardzo kontrowersyjny, - KOCHAMY MÓZGIEM.

 

Kochamy mózgiem, bo myślimy mózgiem. Żeby powstały uczucia, muszą powstać myśli. A myśli powstają wtedy, kiedy nasz mózg je sobie stworzy. Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że mózg jest bardziej skomplikowany od wszystkich swoich wytworów. Ma bowiem świadomość ( dla niektórych niekiedy tragiczną, bolesną ) i podświadomość czyli kłębowisko myśli, o których sami nie mamy pojęcia. Joseph Murphy w swojej książce pt. Potęga podświadomości wysnuwa tezy o wpływie człowieka na jego własną podświadomość. W telegraficznym skrócie : jeśli myśli zakorzenione w świadomości dotrą do podświadomości staną się rzeczywistością. Murphy uważa, że człowiek może zmienić swoje życie za pomocą myśli. I te myśli wcale nie muszą być skomplikowane. Kiedy np. chcemy zdać egzamin z pozytywizmu – tak „zamęczamy” swój mózg zdaniem : Na pewno zdam ten egzamin, aż w końcu go zdajemy.

 

Być może tak samo jest z jednym z uczuć wyższych, do którego tak wielu z nas jest dzisiaj patologicznie niezdolnych ? Przecież tzw. Miłość też można sobie wmówić. Można ją sobie stworzyć za pomocą własnych myśli. Można się zakochać we własnym zakochaniu, zupełnie przeoczając moment, w którym rzeczywistość wkracza na drogę fikcji. Człowiek jest chyba mistrzem w tworzeniu sobie iluzji. I życiu w tej iluzji także.

Na świecie od zarania dziejów istnieje podział na racjonalny rozum i nieracjonalne serce. Moim zdaniem został on stworzony tylko dla samej zasady tworzenia podziałów – coś musi się ze sobą skontrastować, żeby było kolorowo i żeby klasycy mieli o co sprzeczać się z romantykami. Tak naprawdę bowiem serce to tylko symbol. Piękny, wzniosły, ale jednak symbol. A jak wiemy na wierze w symbole czasami wiele się traci.

 

Symbolem może być nawet, że to mężczyzna powinien oplatać kobietę ramionami po spotkaniu się ich ciał i czuć zapach jej włosów. A co jeśli to kobieta chce go opleść ? To znaczy, że coś jest nie tak ? Absurd. Kobieta ma takie samo prawo do oplatania jak mężczyzna i takie samo prawo do chęci stworzenia mu poczucia bliskości. I nawet jeśli w jej głowie kłębi się wtedy wiele myśli, że powinno być inaczej, to mózg i tak zmusza ją by oplatała dalej. Bo to mózg czuje zapach jego włosów i to mózg każe jej kochać po swojemu. Bo mężczyznę bardzo często kocha się tym mózgiem na przekór sobie, na przekór niemu samemu, na przekór całemu światu. Nawet jeżeli to kochanie to tylko iluzja i mężczyzna po jakimś czasie sprowadza nasz mózg na ziemię. Pewien pisarz, którego bardzo cenię, stworzył kiedyś bardzo mądrą i prawdziwą definicję miłości. Prawdziwą, bo nie romantyczną : Spośród wszystkich WYMYŚLONYCH przez czlowieka sposobów zadawania bólu sobie samemu najgorszym jest Miłość. Cierpimy zawsze dla kogoś, kto nas nie kocha, kto nas porzucił ,lub dla kogoś, kto nie chce nas opuścić. I to wcale nie serce tworzy te cierpienia…

 

Nie sposób jest zliczyć ilości myśli tworzących się w człowieku w ciągu jednej doby. Nie sposób jest tez zmierzyć poziomu ich skomplikowania. Bo myśli bywają niekiedy bardzo skomplikowane. Biorąc pod uwagę coś tak niebywale skomplikowanego jak Miłość nie sposób jest nie zgodzić się z tezą wysnutą przez Stanisława Lema : To, co myślimy, jest zawsze o wiele mniej skomplikowane (…) aniżeli to, czym myślimy. Myśli, a potem także uczucia, rodzą się w mózgu. Tam też się zagnieżdżają, żyją, trwają i umierają. Mózg nie pyta nas czy mamy na nie czas ; nie pyta się czy to odpowiednia pora ; nie pyta się, czy warto… Od takich pytań są jedynie myśli. A pytania naszych myśli mózg (zbyt) często pozostawia bez odpowiedzi… I stawia nas przed faktem dokonanym. Wymyśla dla nas Miłość…częściej na chwilę niż na całe życie. Dlatego przestańmy mówić, że ktoś łamie nam serce. Częściej łamie nam rzeczywistość – rzeczywistość widzianą mózgiem. Jedynym optymistycznym akcentem tego złamania jest to, że zawsze możemy wymyślić sobie inną…i żyć nadzieją, że tym razem nikt jej nie złamie…

 Jednym z najbardziej znienawidzonych przeze mnie pytań, zadawanych, jak dla mnie, zbyt często brzmi : o czym myślisz ?... Na dźwięk tego pytania dostaję nieprzyjemnych ciarek i mam ochotę na trzy rzeczy ( zależne od mego, zmiennego – jak na kobietę przystało –, nastroju ) : a ) stać się niewidzialną b ) dyplomatycznie zmienić temat c ) zmrużyć oczęta, wycedzić przez zęby a g…. Cię to obchodzi i pociąć pytającego na kawałki ( w wyobraźni ma się rozumieć ).

Pytanie to ma w sobie coś z butów, którymi nieproszony gość zabrudza nam świeżo umytą podłogę w przedpokoju… Nikt, według mnie, nie ma obowiązku na nie odpowiadać, gdyż nasze myśli to nasza sprawa i tylko z naszej inicjatywy powinny wychodzić na światło dzienne.

 

Jedna z moich znajomych powiedziała mi kiedyś, że [sic !] mam w sobie coś z gburowatego faceta, do którego duszy można dotrzeć tylko po wielkiej walce z wszechoplatającym go milczeniem. Być może i tak jest. Nie mam nic przeciwko milczącym mężczyznom ; są nawet bardziej pociągający od tych non stop kłapiących dziobem erotomanów – gawędziarzy plotących trzy po trzy tylko po to, aby kobieta uchyliła im rąbka tajemnicy ( interpretacja słowa tajemnica dowolna ). Pewien polski feminista, którego mózg jest bardziej pojemny od mojego żołądka podczas wizyt w słynnej restauracji serwującej żywność natury fast food, napisał kiedyś, że : Słowa są największym oszustwem, na jakie faceci nas nabierają. Myślałaś, że poznałaś anioła, bo mówi do ciebie wszystkie te cholernie ważne słowa? Głupia. Anioły po prostu są, nie muszą nic mówić, nie udają, że cię znają. Nie muszą. Są, gdy ich potrzebujesz. Anioły są tylko dla ciebie. Wniosek z tego jeden, dla niektórych bardzo kontrowersyjny, - KOCHAMY MÓZGIEM.

 

Kochamy mózgiem, bo myślimy mózgiem. Żeby powstały uczucia, muszą powstać myśli. A myśli powstają wtedy, kiedy nasz mózg je sobie stworzy. Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że mózg jest bardziej skomplikowany od wszystkich swoich wytworów. Ma bowiem świadomość ( dla niektórych niekiedy tragiczną, bolesną ) i podświadomość czyli kłębowisko myśli, o których sami nie mamy pojęcia. Joseph Murphy w swojej książce pt. Potęga podświadomości wysnuwa tezy o wpływie człowieka na jego własną podświadomość. W telegraficznym skrócie : jeśli myśli zakorzenione w świadomości dotrą do podświadomości staną się rzeczywistością. Murphy uważa, że człowiek może zmienić swoje życie za pomocą myśli. I te myśli wcale nie muszą być skomplikowane. Kiedy np. chcemy zdać egzamin z pozytywizmu – tak „zamęczamy” swój mózg zdaniem : Na pewno zdam ten egzamin, aż w końcu go zdajemy.

 

Być może tak samo jest z jednym z uczuć wyższych, do którego tak wielu z nas jest dzisiaj patologicznie niezdolnych ? Przecież tzw. Miłość też można sobie wmówić. Można ją sobie stworzyć za pomocą własnych myśli. Można się zakochać we własnym zakochaniu, zupełnie przeoczając moment, w którym rzeczywistość wkracza na drogę fikcji. Człowiek jest chyba mistrzem w tworzeniu sobie iluzji. I życiu w tej iluzji także.

Na świecie od zarania dziejów istnieje podział na racjonalny rozum i nieracjonalne serce. Moim zdaniem został on stworzony tylko dla samej zasady tworzenia podziałów – coś musi się ze sobą skontrastować, żeby było kolorowo i żeby klasycy mieli o co sprzeczać się z romantykami. Tak naprawdę bowiem serce to tylko symbol. Piękny, wzniosły, ale jednak symbol. A jak wiemy na wierze w symbole czasami wiele się traci.

 

Symbolem może być nawet, że to mężczyzna powinien oplatać kobietę ramionami po spotkaniu się ich ciał i czuć zapach jej włosów. A co jeśli to kobieta chce go opleść ? To znaczy, że coś jest nie tak ? Absurd. Kobieta ma takie samo prawo do oplatania jak mężczyzna i takie samo prawo do chęci stworzenia mu poczucia bliskości. I nawet jeśli w jej głowie kłębi się wtedy wiele myśli, że powinno być inaczej, to mózg i tak zmusza ją by oplatała dalej. Bo to mózg czuje zapach jego włosów i to mózg każe jej kochać po swojemu. Bo mężczyznę bardzo często kocha się tym mózgiem na przekór sobie, na przekór niemu samemu, na przekór całemu światu. Nawet jeżeli to kochanie to tylko iluzja i mężczyzna po jakimś czasie sprowadza nasz mózg na ziemię. Pewien pisarz, którego bardzo cenię, stworzył kiedyś bardzo mądrą i prawdziwą definicję miłości. Prawdziwą, bo nie romantyczną : Spośród wszystkich WYMYŚLONYCH przez czlowieka sposobów zadawania bólu sobie samemu najgorszym jest Miłość. Cierpimy zawsze dla kogoś, kto nas nie kocha, kto nas porzucił ,lub dla kogoś, kto nie chce nas opuścić. I to wcale nie serce tworzy te cierpienia…

 

Nie sposób jest zliczyć ilości myśli tworzących się w człowieku w ciągu jednej doby. Nie sposób jest tez zmierzyć poziomu ich skomplikowania. Bo myśli bywają niekiedy bardzo skomplikowane. Biorąc pod uwagę coś tak niebywale skomplikowanego jak Miłość nie sposób jest nie zgodzić się z tezą wysnutą przez Stanisława Lema : To, co myślimy, jest zawsze o wiele mniej skomplikowane (…) aniżeli to, czym myślimy. Myśli, a potem także uczucia, rodzą się w mózgu. Tam też się zagnieżdżają, żyją, trwają i umierają. Mózg nie pyta nas czy mamy na nie czas ; nie pyta się czy to odpowiednia pora ; nie pyta się, czy warto… Od takich pytań są jedynie myśli. A pytania naszych myśli mózg (zbyt) często pozostawia bez odpowiedzi… I stawia nas przed faktem dokonanym. Wymyśla dla nas Miłość…częściej na chwilę niż na całe życie. Dlatego przestańmy mówić, że ktoś łamie nam serce. Częściej łamie nam rzeczywistość – rzeczywistość widzianą mózgiem. Jedynym optymistycznym akcentem tego złamania jest to, że zawsze możemy wymyślić sobie inną…i żyć nadzieją, że tym razem nikt jej nie złamie…

 Jednym z najbardziej znienawidzonych przeze mnie pytań, zadawanych, jak dla mnie, zbyt często brzmi : o czym myślisz ?... Na dźwięk tego pytania dostaję nieprzyjemnych ciarek i mam ochotę na trzy rzeczy ( zależne od mego, zmiennego – jak na kobietę przystało –, nastroju ) : a ) stać się niewidzialną b ) dyplomatycznie zmienić temat c ) zmrużyć oczęta, wycedzić przez zęby a g…. Cię to obchodzi i pociąć pytającego na kawałki ( w wyobraźni ma się rozumieć ).

Pytanie to ma w sobie coś z butów, którymi nieproszony gość zabrudza nam świeżo umytą podłogę w przedpokoju… Nikt, według mnie, nie ma obowiązku na nie odpowiadać, gdyż nasze myśli to nasza sprawa i tylko z naszej inicjatywy powinny wychodzić na światło dzienne.

 

Jedna z moich znajomych powiedziała mi kiedyś, że [sic !] mam w sobie coś z gburowatego faceta, do którego duszy można dotrzeć tylko po wielkiej walce z wszechoplatającym go milczeniem. Być może i tak jest. Nie mam nic przeciwko milczącym mężczyznom ; są nawet bardziej pociągający od tych non stop kłapiących dziobem erotomanów – gawędziarzy plotących trzy po trzy tylko po to, aby kobieta uchyliła im rąbka tajemnicy ( interpretacja słowa tajemnica dowolna ). Pewien polski feminista, którego mózg jest bardziej pojemny od mojego żołądka podczas wizyt w słynnej restauracji serwującej żywność natury fast food, napisał kiedyś, że : Słowa są największym oszustwem, na jakie faceci nas nabierają. Myślałaś, że poznałaś anioła, bo mówi do ciebie wszystkie te cholernie ważne słowa? Głupia. Anioły po prostu są, nie muszą nic mówić, nie udają, że cię znają. Nie muszą. Są, gdy ich potrzebujesz. Anioły są tylko dla ciebie. Wniosek z tego jeden, dla niektórych bardzo kontrowersyjny, - KOCHAMY MÓZGIEM.

 

Kochamy mózgiem, bo myślimy mózgiem. Żeby powstały uczucia, muszą powstać myśli. A myśli powstają wtedy, kiedy nasz mózg je sobie stworzy. Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że mózg jest bardziej skomplikowany od wszystkich swoich wytworów. Ma bowiem świadomość ( dla niektórych niekiedy tragiczną, bolesną ) i podświadomość czyli kłębowisko myśli, o których sami nie mamy pojęcia. Joseph Murphy w swojej książce pt. Potęga podświadomości wysnuwa tezy o wpływie człowieka na jego własną podświadomość. W telegraficznym skrócie : jeśli myśli zakorzenione w świadomości dotrą do podświadomości staną się rzeczywistością. Murphy uważa, że człowiek może zmienić swoje życie za pomocą myśli. I te myśli wcale nie muszą być skomplikowane. Kiedy np. chcemy zdać egzamin z pozytywizmu – tak „zamęczamy” swój mózg zdaniem : Na pewno zdam ten egzamin, aż w końcu go zdajemy.

 

Być może tak samo jest z jednym z uczuć wyższych, do którego tak wielu z nas jest dzisiaj patologicznie niezdolnych ? Przecież tzw. Miłość też można sobie wmówić. Można ją sobie stworzyć za pomocą własnych myśli. Można się zakochać we własnym zakochaniu, zupełnie przeoczając moment, w którym rzeczywistość wkracza na drogę fikcji. Człowiek jest chyba mistrzem w tworzeniu sobie iluzji. I życiu w tej iluzji także.

Na świecie od zarania dziejów istnieje podział na racjonalny rozum i nieracjonalne serce. Moim zdaniem został on stworzony tylko dla samej zasady tworzenia podziałów – coś musi się ze sobą skontrastować, żeby było kolorowo i żeby klasycy mieli o co sprzeczać się z romantykami. Tak naprawdę bowiem serce to tylko symbol. Piękny, wzniosły, ale jednak symbol. A jak wiemy na wierze w symbole czasami wiele się traci.

 

Symbolem może być nawet, że to mężczyzna powinien oplatać kobietę ramionami po spotkaniu się ich ciał i czuć zapach jej włosów. A co jeśli to kobieta chce go opleść ? To znaczy, że coś jest nie tak ? Absurd. Kobieta ma takie samo prawo do oplatania jak mężczyzna i takie samo prawo do chęci stworzenia mu poczucia bliskości. I nawet jeśli w jej głowie kłębi się wtedy wiele myśli, że powinno być inaczej, to mózg i tak zmusza ją by oplatała dalej. Bo to mózg czuje zapach jego włosów i to mózg każe jej kochać po swojemu. Bo mężczyznę bardzo często kocha się tym mózgiem na przekór sobie, na przekór niemu samemu, na przekór całemu światu. Nawet jeżeli to kochanie to tylko iluzja i mężczyzna po jakimś czasie sprowadza nasz mózg na ziemię. Pewien pisarz, którego bardzo cenię, stworzył kiedyś bardzo mądrą i prawdziwą definicję miłości. Prawdziwą, bo nie romantyczną : Spośród wszystkich WYMYŚLONYCH przez czlowieka sposobów zadawania bólu sobie samemu najgorszym jest Miłość. Cierpimy zawsze dla kogoś, kto nas nie kocha, kto nas porzucił ,lub dla kogoś, kto nie chce nas opuścić. I to wcale nie serce tworzy te cierpienia…

 

Nie sposób jest zliczyć ilości myśli tworzących się w człowieku w ciągu jednej doby. Nie sposób jest tez zmierzyć poziomu ich skomplikowania. Bo myśli bywają niekiedy bardzo skomplikowane. Biorąc pod uwagę coś tak niebywale skomplikowanego jak Miłość nie sposób jest nie zgodzić się z tezą wysnutą przez Stanisława Lema : To, co myślimy, jest zawsze o wiele mniej skomplikowane (…) aniżeli to, czym myślimy. Myśli, a potem także uczucia, rodzą się w mózgu. Tam też się zagnieżdżają, żyją, trwają i umierają. Mózg nie pyta nas czy mamy na nie czas ; nie pyta się czy to odpowiednia pora ; nie pyta się, czy warto… Od takich pytań są jedynie myśli. A pytania naszych myśli mózg (zbyt) często pozostawia bez odpowiedzi… I stawia nas przed faktem dokonanym. Wymyśla dla nas Miłość…częściej na chwilę niż na całe życie. Dlatego przestańmy mówić, że ktoś łamie nam serce. Częściej łamie nam rzeczywistość – rzeczywistość widzianą mózgiem. Jedynym optymistycznym akcentem tego złamania jest to, że zawsze możemy wymyślić sobie inną…i żyć nadzieją, że tym razem nikt jej nie złamie…

 Jednym z najbardziej znienawidzonych przeze mnie pytań, zadawanych, jak dla mnie, zbyt często brzmi : o czym myślisz ?... Na dźwięk tego pytania dostaję nieprzyjemnych ciarek i mam ochotę na trzy rzeczy ( zależne od mego, zmiennego – jak na kobietę przystało –, nastroju ) : a ) stać się niewidzialną b ) dyplomatycznie zmienić temat c ) zmrużyć oczęta, wycedzić przez zęby a g…. Cię to obchodzi i pociąć pytającego na kawałki ( w wyobraźni ma się rozumieć ).

Pytanie to ma w sobie coś z butów, którymi nieproszony gość zabrudza nam świeżo umytą podłogę w przedpokoju… Nikt, według mnie, nie ma obowiązku na nie odpowiadać, gdyż nasze myśli to nasza sprawa i tylko z naszej inicjatywy powinny wychodzić na światło dzienne.

 

Jedna z moich znajomych powiedziała mi kiedyś, że [sic !] mam w sobie coś z gburowatego faceta, do którego duszy można dotrzeć tylko po wielkiej walce z wszechoplatającym go milczeniem. Być może i tak jest. Nie mam nic przeciwko milczącym mężczyznom ; są nawet bardziej pociągający od tych non stop kłapiących dziobem erotomanów – gawędziarzy plotących trzy po trzy tylko po to, aby kobieta uchyliła im rąbka tajemnicy ( interpretacja słowa tajemnica dowolna ). Pewien polski feminista, którego mózg jest bardziej pojemny od mojego żołądka podczas wizyt w słynnej restauracji serwującej żywność natury fast food, napisał kiedyś, że : Słowa są największym oszustwem, na jakie faceci nas nabierają. Myślałaś, że poznałaś anioła, bo mówi do ciebie wszystkie te cholernie ważne słowa? Głupia. Anioły po prostu są, nie muszą nic mówić, nie udają, że cię znają. Nie muszą. Są, gdy ich potrzebujesz. Anioły są tylko dla ciebie. Wniosek z tego jeden, dla niektórych bardzo kontrowersyjny, - KOCHAMY MÓZGIEM.

 

Kochamy mózgiem, bo myślimy mózgiem. Żeby powstały uczucia, muszą powstać myśli. A myśli powstają wtedy, kiedy nasz mózg je sobie stworzy. Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że mózg jest bardziej skomplikowany od wszystkich swoich wytworów. Ma bowiem świadomość ( dla niektórych niekiedy tragiczną, bolesną ) i podświadomość czyli kłębowisko myśli, o których sami nie mamy pojęcia. Joseph Murphy w swojej książce pt. Potęga podświadomości wysnuwa tezy o wpływie człowieka na jego własną podświadomość. W telegraficznym skrócie : jeśli myśli zakorzenione w świadomości dotrą do podświadomości staną się rzeczywistością. Murphy uważa, że człowiek może zmienić swoje życie za pomocą myśli. I te myśli wcale nie muszą być skomplikowane. Kiedy np. chcemy zdać egzamin z pozytywizmu – tak „zamęczamy” swój mózg zdaniem : Na pewno zdam ten egzamin, aż w końcu go zdajemy.

 

Być może tak samo jest z jednym z uczuć wyższych, do którego tak wielu z nas jest dzisiaj patologicznie niezdolnych ? Przecież tzw. Miłość też można sobie wmówić. Można ją sobie stworzyć za pomocą własnych myśli. Można się zakochać we własnym zakochaniu, zupełnie przeoczając moment, w którym rzeczywistość wkracza na drogę fikcji. Człowiek jest chyba mistrzem w tworzeniu sobie iluzji. I życiu w tej iluzji także.

Na świecie od zarania dziejów istnieje podział na racjonalny rozum i nieracjonalne serce. Moim zdaniem został on stworzony tylko dla samej zasady tworzenia podziałów – coś musi się ze sobą skontrastować, żeby było kolorowo i żeby klasycy mieli o co sprzeczać się z romantykami. Tak naprawdę bowiem serce to tylko symbol. Piękny, wzniosły, ale jednak symbol. A jak wiemy na wierze w symbole czasami wiele się traci.

 

Symbolem może być nawet, że to mężczyzna powinien oplatać kobietę ramionami po spotkaniu się ich ciał i czuć zapach jej włosów. A co jeśli to kobieta chce go opleść ? To znaczy, że coś jest nie tak ? Absurd. Kobieta ma takie samo prawo do oplatania jak mężczyzna i takie samo prawo do chęci stworzenia mu poczucia bliskości. I nawet jeśli w jej głowie kłębi się wtedy wiele myśli, że powinno być inaczej, to mózg i tak zmusza ją by oplatała dalej. Bo to mózg czuje zapach jego włosów i to mózg każe jej kochać po swojemu. Bo mężczyznę bardzo często kocha się tym mózgiem na przekór sobie, na przekór niemu samemu, na przekór całemu światu. Nawet jeżeli to kochanie to tylko iluzja i mężczyzna po jakimś czasie sprowadza nasz mózg na ziemię. Pewien pisarz, którego bardzo cenię, stworzył kiedyś bardzo mądrą i prawdziwą definicję miłości. Prawdziwą, bo nie romantyczną : Spośród wszystkich WYMYŚLONYCH przez czlowieka sposobów zadawania bólu sobie samemu najgorszym jest Miłość. Cierpimy zawsze dla kogoś, kto nas nie kocha, kto nas porzucił ,lub dla kogoś, kto nie chce nas opuścić. I to wcale nie serce tworzy te cierpienia…

 

Nie sposób jest zliczyć ilości myśli tworzących się w człowieku w ciągu jednej doby. Nie sposób jest tez zmierzyć poziomu ich skomplikowania. Bo myśli bywają niekiedy bardzo skomplikowane. Biorąc pod uwagę coś tak niebywale skomplikowanego jak Miłość nie sposób jest nie zgodzić się z tezą wysnutą przez Stanisława Lema : To, co myślimy, jest zawsze o wiele mniej skomplikowane (…) aniżeli to, czym myślimy. Myśli, a potem także uczucia, rodzą się w mózgu. Tam też się zagnieżdżają, żyją, trwają i umierają. Mózg nie pyta nas czy mamy na nie czas ; nie pyta się czy to odpowiednia pora ; nie pyta się, czy warto… Od takich pytań są jedynie myśli. A pytania naszych myśli mózg (zbyt) często pozostawia bez odpowiedzi… I stawia nas przed faktem dokonanym. Wymyśla dla nas Miłość…częściej na chwilę niż na całe życie. Dlatego przestańmy mówić, że ktoś łamie nam serce. Częściej łamie nam rzeczywistość – rzeczywistość widzianą mózgiem. Jedynym optymistycznym akcentem tego złamania jest to, że zawsze możemy wymyślić sobie inną…i żyć nadzieją, że tym razem nikt jej nie złamie…

 Jednym z najbardziej znienawidzonych przeze mnie pytań, zadawanych, jak dla mnie, zbyt często brzmi : o czym myślisz ?... Na dźwięk tego pytania dostaję nieprzyjemnych ciarek i mam ochotę na trzy rzeczy ( zależne od mego, zmiennego – jak na kobietę przystało –, nastroju ) : a ) stać się niewidzialną b ) dyplomatycznie zmienić temat c ) zmrużyć oczęta, wycedzić przez zęby a g…. Cię to obchodzi i pociąć pytającego na kawałki ( w wyobraźni ma się rozumieć ).

Pytanie to ma w sobie coś z butów, którymi nieproszony gość zabrudza nam świeżo umytą podłogę w przedpokoju… Nikt, według mnie, nie ma obowiązku na nie odpowiadać, gdyż nasze myśli to nasza sprawa i tylko z naszej inicjatywy powinny wychodzić na światło dzienne.

 

Jedna z moich znajomych powiedziała mi kiedyś, że [sic !] mam w sobie coś z gburowatego faceta, do którego duszy można dotrzeć tylko po wielkiej walce z wszechoplatającym go milczeniem. Być może i tak jest. Nie mam nic przeciwko milczącym mężczyznom ; są nawet bardziej pociągający od tych non stop kłapiących dziobem erotomanów – gawędziarzy plotących trzy po trzy tylko po to, aby kobieta uchyliła im rąbka tajemnicy ( interpretacja słowa tajemnica dowolna ). Pewien polski feminista, którego mózg jest bardziej pojemny od mojego żołądka podczas wizyt w słynnej restauracji serwującej żywność natury fast food, napisał kiedyś, że : Słowa są największym oszustwem, na jakie faceci nas nabierają. Myślałaś, że poznałaś anioła, bo mówi do ciebie wszystkie te cholernie ważne słowa? Głupia. Anioły po prostu są, nie muszą nic mówić, nie udają, że cię znają. Nie muszą. Są, gdy ich potrzebujesz. Anioły są tylko dla ciebie. Wniosek z tego jeden, dla niektórych bardzo kontrowersyjny, - KOCHAMY MÓZGIEM.

 

Kochamy mózgiem, bo myślimy mózgiem. Żeby powstały uczucia, muszą powstać myśli. A myśli powstają wtedy, kiedy nasz mózg je sobie stworzy. Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że mózg jest bardziej skomplikowany od wszystkich swoich wytworów. Ma bowiem świadomość ( dla niektórych niekiedy tragiczną, bolesną ) i podświadomość czyli kłębowisko myśli, o których sami nie mamy pojęcia. Joseph Murphy w swojej książce pt. Potęga podświadomości wysnuwa tezy o wpływie człowieka na jego własną podświadomość. W telegraficznym skrócie : jeśli myśli zakorzenione w świadomości dotrą do podświadomości staną się rzeczywistością. Murphy uważa, że człowiek może zmienić swoje życie za pomocą myśli. I te myśli wcale nie muszą być skomplikowane. Kiedy np. chcemy zdać egzamin z pozytywizmu – tak „zamęczamy” swój mózg zdaniem : Na pewno zdam ten egzamin, aż w końcu go zdajemy.

 

Być może tak samo jest z jednym z uczuć wyższych, do którego tak wielu z nas jest dzisiaj patologicznie niezdolnych ? Przecież tzw. Miłość też można sobie wmówić. Można ją sobie stworzyć za pomocą własnych myśli. Można się zakochać we własnym zakochaniu, zupełnie przeoczając moment, w którym rzeczywistość wkracza na drogę fikcji. Człowiek jest chyba mistrzem w tworzeniu sobie iluzji. I życiu w tej iluzji także.

Na świecie od zarania dziejów istnieje podział na racjonalny rozum i nieracjonalne serce. Moim zdaniem został on stworzony tylko dla samej zasady tworzenia podziałów – coś musi się ze sobą skontrastować, żeby było kolorowo i żeby klasycy mieli o co sprzeczać się z romantykami. Tak naprawdę bowiem serce to tylko symbol. Piękny, wzniosły, ale jednak symbol. A jak wiemy na wierze w symbole czasami wiele się traci.

 

Symbolem może być nawet, że to mężczyzna powinien oplatać kobietę ramionami po spotkaniu się ich ciał i czuć zapach jej włosów. A co jeśli to kobieta chce go opleść ? To znaczy, że coś jest nie tak ? Absurd. Kobieta ma takie samo prawo do oplatania jak mężczyzna i takie samo prawo do chęci stworzenia mu poczucia bliskości. I nawet jeśli w jej głowie kłębi się wtedy wiele myśli, że powinno być inaczej, to mózg i tak zmusza ją by oplatała dalej. Bo to mózg czuje zapach jego włosów i to mózg każe jej kochać po swojemu. Bo mężczyznę bardzo często kocha się tym mózgiem na przekór sobie, na przekór niemu samemu, na przekór całemu światu. Nawet jeżeli to kochanie to tylko iluzja i mężczyzna po jakimś czasie sprowadza nasz mózg na ziemię. Pewien pisarz, którego bardzo cenię, stworzył kiedyś bardzo mądrą i prawdziwą definicję miłości. Prawdziwą, bo nie romantyczną : Spośród wszystkich WYMYŚLONYCH przez czlowieka sposobów zadawania bólu sobie samemu najgorszym jest Miłość. Cierpimy zawsze dla kogoś, kto nas nie kocha, kto nas porzucił ,lub dla kogoś, kto nie chce nas opuścić. I to wcale nie serce tworzy te cierpienia…

 

Nie sposób jest zliczyć ilości myśli tworzących się w człowieku w ciągu jednej doby. Nie sposób jest tez zmierzyć poziomu ich skomplikowania. Bo myśli bywają niekiedy bardzo skomplikowane. Biorąc pod uwagę coś tak niebywale skomplikowanego jak Miłość nie sposób jest nie zgodzić się z tezą wysnutą przez Stanisława Lema : To, co myślimy, jest zawsze o wiele mniej skomplikowane (…) aniżeli to, czym myślimy. Myśli, a potem także uczucia, rodzą się w mózgu. Tam też się zagnieżdżają, żyją, trwają i umierają. Mózg nie pyta nas czy mamy na nie czas ; nie pyta się czy to odpowiednia pora ; nie pyta się, czy warto… Od takich pytań są jedynie myśli. A pytania naszych myśli mózg (zbyt) często pozostawia bez odpowiedzi… I stawia nas przed faktem dokonanym. Wymyśla dla nas Miłość…częściej na chwilę niż na całe życie. Dlatego przestańmy mówić, że ktoś łamie nam serce. Częściej łamie nam rzeczywistość – rzeczywistość widzianą mózgiem. Jedynym optymistycznym akcentem tego złamania jest to, że zawsze możemy wymyślić sobie inną…i żyć nadzieją, że tym razem nikt jej nie złamie…

 Jednym z najbardziej znienawidzonych przeze mnie pytań, zadawanych, jak dla mnie, zbyt często brzmi : o czym myślisz ?... Na dźwięk tego pytania dostaję nieprzyjemnych ciarek i mam ochotę na trzy rzeczy ( zależne od mego, zmiennego – jak na kobietę przystało –, nastroju ) : a ) stać się niewidzialną b ) dyplomatycznie zmienić temat c ) zmrużyć oczęta, wycedzić przez zęby a g…. Cię to obchodzi i pociąć pytającego na kawałki ( w wyobraźni ma się rozumieć ).

Pytanie to ma w sobie coś z butów, którymi nieproszony gość zabrudza nam świeżo umytą podłogę w przedpokoju… Nikt, według mnie, nie ma obowiązku na nie odpowiadać, gdyż nasze myśli to nasza sprawa i tylko z naszej inicjatywy powinny wychodzić na światło dzienne.

 

Jedna z moich znajomych powiedziała mi kiedyś, że [sic !] mam w sobie coś z gburowatego faceta, do którego duszy można dotrzeć tylko po wielkiej walce z wszechoplatającym go milczeniem. Być może i tak jest. Nie mam nic przeciwko milczącym mężczyznom ; są nawet bardziej pociągający od tych non stop kłapiących dziobem erotomanów – gawędziarzy plotących trzy po trzy tylko po to, aby kobieta uchyliła im rąbka tajemnicy ( interpretacja słowa tajemnica dowolna ). Pewien polski feminista, którego mózg jest bardziej pojemny od mojego żołądka podczas wizyt w słynnej restauracji serwującej żywność natury fast food, napisał kiedyś, że : Słowa są największym oszustwem, na jakie faceci nas nabierają. Myślałaś, że poznałaś anioła, bo mówi do ciebie wszystkie te cholernie ważne słowa? Głupia. Anioły po prostu są, nie muszą nic mówić, nie udają, że cię znają. Nie muszą. Są, gdy ich potrzebujesz. Anioły są tylko dla ciebie. Wniosek z tego jeden, dla niektórych bardzo kontrowersyjny, - KOCHAMY MÓZGIEM.

 

Kochamy mózgiem, bo myślimy mózgiem. Żeby powstały uczucia, muszą powstać myśli. A myśli powstają wtedy, kiedy nasz mózg je sobie stworzy. Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że mózg jest bardziej skomplikowany od wszystkich swoich wytworów. Ma bowiem świadomość ( dla niektórych niekiedy tragiczną, bolesną ) i podświadomość czyli kłębowisko myśli, o których sami nie mamy pojęcia. Joseph Murphy w swojej książce pt. Potęga podświadomości wysnuwa tezy o wpływie człowieka na jego własną podświadomość. W telegraficznym skrócie : jeśli myśli zakorzenione w świadomości dotrą do podświadomości staną się rzeczywistością. Murphy uważa, że człowiek może zmienić swoje życie za pomocą myśli. I te myśli wcale nie muszą być skomplikowane. Kiedy np. chcemy zdać egzamin z pozytywizmu – tak „zamęczamy” swój mózg zdaniem : Na pewno zdam ten egzamin, aż w końcu go zdajemy.

 

Być może tak samo jest z jednym z uczuć wyższych, do którego tak wielu z nas jest dzisiaj patologicznie niezdolnych ? Przecież tzw. Miłość też można sobie wmówić. Można ją sobie stworzyć za pomocą własnych myśli. Można się zakochać we własnym zakochaniu, zupełnie przeoczając moment, w którym rzeczywistość wkracza na drogę fikcji. Człowiek jest chyba mistrzem w tworzeniu sobie iluzji. I życiu w tej iluzji także.

Na świecie od zarania dziejów istnieje podział na racjonalny rozum i nieracjonalne serce. Moim zdaniem został on stworzony tylko dla samej zasady tworzenia podziałów – coś musi się ze sobą skontrastować, żeby było kolorowo i żeby klasycy mieli o co sprzeczać się z romantykami. Tak naprawdę bowiem serce to tylko symbol. Piękny, wzniosły, ale jednak symbol. A jak wiemy na wierze w symbole czasami wiele się traci.

 

Symbolem może być nawet, że to mężczyzna powinien oplatać kobietę ramionami po spotkaniu się ich ciał i czuć zapach jej włosów. A co jeśli to kobieta chce go opleść ? To znaczy, że coś jest nie tak ? Absurd. Kobieta ma takie samo prawo do oplatania jak mężczyzna i takie samo prawo do chęci stworzenia mu poczucia bliskości. I nawet jeśli w jej głowie kłębi się wtedy wiele myśli, że powinno być inaczej, to mózg i tak zmusza ją by oplatała dalej. Bo to mózg czuje zapach jego włosów i to mózg każe jej kochać po swojemu. Bo mężczyznę bardzo często kocha się tym mózgiem na przekór sobie, na przekór niemu samemu, na przekór całemu światu. Nawet jeżeli to kochanie to tylko iluzja i mężczyzna po jakimś czasie sprowadza nasz mózg na ziemię. Pewien pisarz, którego bardzo cenię, stworzył kiedyś bardzo mądrą i prawdziwą definicję miłości. Prawdziwą, bo nie romantyczną : Spośród wszystkich WYMYŚLONYCH przez czlowieka sposobów zadawania bólu sobie samemu najgorszym jest Miłość. Cierpimy zawsze dla kogoś, kto nas nie kocha, kto nas porzucił ,lub dla kogoś, kto nie chce nas opuścić. I to wcale nie serce tworzy te cierpienia…

 

Nie sposób jest zliczyć ilości myśli tworzących się w człowieku w ciągu jednej doby. Nie sposób jest tez zmierzyć poziomu ich skomplikowania. Bo myśli bywają niekiedy bardzo skomplikowane. Biorąc pod uwagę coś tak niebywale skomplikowanego jak Miłość nie sposób jest nie zgodzić się z tezą wysnutą przez Stanisława Lema : To, co myślimy, jest zawsze o wiele mniej skomplikowane (…) aniżeli to, czym myślimy. Myśli, a potem także uczucia, rodzą się w mózgu. Tam też się zagnieżdżają, żyją, trwają i umierają. Mózg nie pyta nas czy mamy na nie czas ; nie pyta się czy to odpowiednia pora ; nie pyta się, czy warto… Od takich pytań są jedynie myśli. A pytania naszych myśli mózg (zbyt) często pozostawia bez odpowiedzi… I stawia nas przed faktem dokonanym. Wymyśla dla nas Miłość…częściej na chwilę niż na całe życie. Dlatego przestańmy mówić, że ktoś łamie nam serce. Częściej łamie nam rzeczywistość – rzeczywistość widzianą mózgiem. Jedynym optymistycznym akcentem tego złamania jest to, że zawsze możemy wymyślić sobie inną…i żyć nadzieją, że tym razem nikt jej nie złamie…

 Jednym z najbardziej znienawidzonych przeze mnie pytań, zadawanych, jak dla mnie, zbyt często brzmi : o czym myślisz ?... Na dźwięk tego pytania dostaję nieprzyjemnych ciarek i mam ochotę na trzy rzeczy ( zależne od mego, zmiennego – jak na kobietę przystało –, nastroju ) : a ) stać się niewidzialną b ) dyplomatycznie zmienić temat c ) zmrużyć oczęta, wycedzić przez zęby a g…. Cię to obchodzi i pociąć pytającego na kawałki ( w wyobraźni ma się rozumieć ).

Pytanie to ma w sobie coś z butów, którymi nieproszony gość zabrudza nam świeżo umytą podłogę w przedpokoju… Nikt, według mnie, nie ma obowiązku na nie odpowiadać, gdyż nasze myśli to nasza sprawa i tylko z naszej inicjatywy powinny wychodzić na światło dzienne.

 

Jedna z moich znajomych powiedziała mi kiedyś, że [sic !] mam w sobie coś z gburowatego faceta, do którego duszy można dotrzeć tylko po wielkiej walce z wszechoplatającym go milczeniem. Być może i tak jest. Nie mam nic przeciwko milczącym mężczyznom ; są nawet bardziej pociągający od tych non stop kłapiących dziobem erotomanów – gawędziarzy plotących trzy po trzy tylko po to, aby kobieta uchyliła im rąbka tajemnicy ( interpretacja słowa tajemnica dowolna ). Pewien polski feminista, którego mózg jest bardziej pojemny od mojego żołądka podczas wizyt w słynnej restauracji serwującej żywność natury fast food, napisał kiedyś, że : Słowa są największym oszustwem, na jakie faceci nas nabierają. Myślałaś, że poznałaś anioła, bo mówi do ciebie wszystkie te cholernie ważne słowa? Głupia. Anioły po prostu są, nie muszą nic mówić, nie udają, że cię znają. Nie muszą. Są, gdy ich potrzebujesz. Anioły są tylko dla ciebie. Wniosek z tego jeden, dla niektórych bardzo kontrowersyjny, - KOCHAMY MÓZGIEM.

 

Kochamy mózgiem, bo myślimy mózgiem. Żeby powstały uczucia, muszą powstać myśli. A myśli powstają wtedy, kiedy nasz mózg je sobie stworzy. Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że mózg jest bardziej skomplikowany od wszystkich swoich wytworów. Ma bowiem świadomość ( dla niektórych niekiedy tragiczną, bolesną ) i podświadomość czyli kłębowisko myśli, o których sami nie mamy pojęcia. Joseph Murphy w swojej książce pt. Potęga podświadomości wysnuwa tezy o wpływie człowieka na jego własną podświadomość. W telegraficznym skrócie : jeśli myśli zakorzenione w świadomości dotrą do podświadomości staną się rzeczywistością. Murphy uważa, że człowiek może zmienić swoje życie za pomocą myśli. I te myśli wcale nie muszą być skomplikowane. Kiedy np. chcemy zdać egzamin z pozytywizmu – tak „zamęczamy” swój mózg zdaniem : Na pewno zdam ten egzamin, aż w końcu go zdajemy.

 

Być może tak samo jest z jednym z uczuć wyższych, do którego tak wielu z nas jest dzisiaj patologicznie niezdolnych ? Przecież tzw. Miłość też można sobie wmówić. Można ją sobie stworzyć za pomocą własnych myśli. Można się zakochać we własnym zakochaniu, zupełnie przeoczając moment, w którym rzeczywistość wkracza na drogę fikcji. Człowiek jest chyba mistrzem w tworzeniu sobie iluzji. I życiu w tej iluzji także.

Na świecie od zarania dziejów istnieje podział na racjonalny rozum i nieracjonalne serce. Moim zdaniem został on stworzony tylko dla samej zasady tworzenia podziałów – coś musi się ze sobą skontrastować, żeby było kolorowo i żeby klasycy mieli o co sprzeczać się z romantykami. Tak naprawdę bowiem serce to tylko symbol. Piękny, wzniosły, ale jednak symbol. A jak wiemy na wierze w symbole czasami wiele się traci.

 

Symbolem może być nawet, że to mężczyzna powinien oplatać kobietę ramionami po spotkaniu się ich ciał i czuć zapach jej włosów. A co jeśli to kobieta chce go opleść ? To znaczy, że coś jest nie tak ? Absurd. Kobieta ma takie samo prawo do oplatania jak mężczyzna i takie samo prawo do chęci stworzenia mu poczucia bliskości. I nawet jeśli w jej głowie kłębi się wtedy wiele myśli, że powinno być inaczej, to mózg i tak zmusza ją by oplatała dalej. Bo to mózg czuje zapach jego włosów i to mózg każe jej kochać po swojemu. Bo mężczyznę bardzo często kocha się tym mózgiem na przekór sobie, na przekór niemu samemu, na przekór całemu światu. Nawet jeżeli to kochanie to tylko iluzja i mężczyzna po jakimś czasie sprowadza nasz mózg na ziemię. Pewien pisarz, którego bardzo cenię, stworzył kiedyś bardzo mądrą i prawdziwą definicję miłości. Prawdziwą, bo nie romantyczną : Spośród wszystkich WYMYŚLONYCH przez czlowieka sposobów zadawania bólu sobie samemu najgorszym jest Miłość. Cierpimy zawsze dla kogoś, kto nas nie kocha, kto nas porzucił ,lub dla kogoś, kto nie chce nas opuścić. I to wcale nie serce tworzy te cierpienia…

 

Nie sposób jest zliczyć ilości myśli tworzących się w człowieku w ciągu jednej doby. Nie sposób jest tez zmierzyć poziomu ich skomplikowania. Bo myśli bywają niekiedy bardzo skomplikowane. Biorąc pod uwagę coś tak niebywale skomplikowanego jak Miłość nie sposób jest nie zgodzić się z tezą wysnutą przez Stanisława Lema : To, co myślimy, jest zawsze o wiele mniej skomplikowane (…) aniżeli to, czym myślimy. Myśli, a potem także uczucia, rodzą się w mózgu. Tam też się zagnieżdżają, żyją, trwają i umierają. Mózg nie pyta nas czy mamy na nie czas ; nie pyta się czy to odpowiednia pora ; nie pyta się, czy warto… Od takich pytań są jedynie myśli. A pytania naszych myśli mózg (zbyt) często pozostawia bez odpowiedzi… I stawia nas przed faktem dokonanym. Wymyśla dla nas Miłość…częściej na chwilę niż na całe życie. Dlatego przestańmy mówić, że ktoś łamie nam serce. Częściej łamie nam rzeczywistość – rzeczywistość widzianą mózgiem. Jedynym optymistycznym akcentem tego złamania jest to, że zawsze możemy wymyślić sobie inną…i żyć nadzieją, że tym razem nikt jej nie złamie…

jlw_bp_hs_eo : :